Nie lubię W-F
Niech od razu post was nie zmyli. Nie jestem z tych dziewcząt, które narzekają jakie to są grube, a przynoszą roczne zwolnienia na zajęcia wychowania fizycznego i uważają go za stratę cennego czasu. W dzisiejszych czasach, gdzie większość spędza czas w trybie siedzącym, jest bardzo ważny, bo to jedyna okazja, by oderwać się od komputera czy lekcji. Nic dziwnego, że jest wiele reklam ze znanymi sportowcami, by nie zwalniać się. Uwielbiam wiele sportów, chodzę regularnie na zajęcia taekwondo. Nie wyobrażam sobie dnia bez odrobiny ruchu... Mimo to W-F nadal jest moim jednym z nielubianych przedmiotów szkolnych (nawet znienawidzona w podstawówce muzyka stała się "spoko przedmiotem"). I rozumiem osoby, przez które jest tak niska aktywność na tych lekcjach. Dlaczego tak jest?
Przede wszystkim - ocenianie. Sprawność fizyczna jest kwestią indywidualną. Ktoś biega wolniej, ktoś gorzej odbija piłkę od siatkówki. Tego się nie nauczysz w jeden dzień czy tydzień, jak innych przedmiotów. Nie wszyscy może są zdolni i nie wystarczy im przeczytać temat, ale znam wiele przykładów, że jak przysiedli przy tym to zawsze wyrabiali się na chociażby czwórkę. W wychowaniu fizycznym tak nie ma. To dlaczego mam dostać dwójkę i zaniżać ocenę końcową tylko dlatego, że biegam wolniej od moich koleżanek? Staram się z całych sił, a to jest najważniejsze no nie? Moim zdaniem ten przedmiot nie powinien być oceniany jak wdż. Jasne, może i oceny motywują, by ruszyć zad, ale i tak cwaniak zaniesie zwolnienie.
Drugi powód - nuda, który dotyka mnie od podstawówki. Wtedy pani kazała brać piłki od siatkówki i odbijać w parach, a ona patrzyła jak to robimy. Przez prawie wszystkie lata. Teraz, w gimnazjum jest minimalnie lepiej, ponieważ widać, że pani się stara, by każda lekcja była inna, ale nadal ciągle siatkówka. Żeby nie było lubię tą dyscyplinę sportu, ale ile można? Do zwymiotowania od tej powtarzalności? Myślę, że ten problem może nie dotyka wszystkich osób, ale na pewno wiele z was ma takich nauczycieli, którzy każą brać wam piłki i przez całą lekcję odbijać czy wrzucać do kosza. Już na taekwondo, gdzie koncentruje się głównie na walce jest wielka różnorodność. Rozgrzewka jest inna od drugiej, a z walki uczymy się różnych nowych technik. Dokładnie wymarzony W- F napiszę w innym poście o wyimaginowanej szkole, ale napiszę jej już jedną cechę - by każde zajęcia były niezapomniane.
Teraz poruszę kwestię, która mnie i mojego otoczenia nie dotyka, ale wiem, że też się zdarza. Kiedyś czytałam, że bardzo dużo osób nie chodzi na te lekcje, ponieważ ma kompleksy. W tej kwestii wiele nie doradzę, bo jak wspominałam mnie to nie dotyczy, a psychologiem jestem kiepskim, lecz mam prośbę do szyderców. Przestańcie się śmiać. Po co tracić czasu na pogaduchy o tuszy kolegi czy krzywych nogach dziewczyny? Tylko niszczycie samoocenę osoby, która wam nic nie zrobiła?
Przede wszystkim - ocenianie. Sprawność fizyczna jest kwestią indywidualną. Ktoś biega wolniej, ktoś gorzej odbija piłkę od siatkówki. Tego się nie nauczysz w jeden dzień czy tydzień, jak innych przedmiotów. Nie wszyscy może są zdolni i nie wystarczy im przeczytać temat, ale znam wiele przykładów, że jak przysiedli przy tym to zawsze wyrabiali się na chociażby czwórkę. W wychowaniu fizycznym tak nie ma. To dlaczego mam dostać dwójkę i zaniżać ocenę końcową tylko dlatego, że biegam wolniej od moich koleżanek? Staram się z całych sił, a to jest najważniejsze no nie? Moim zdaniem ten przedmiot nie powinien być oceniany jak wdż. Jasne, może i oceny motywują, by ruszyć zad, ale i tak cwaniak zaniesie zwolnienie.
Drugi powód - nuda, który dotyka mnie od podstawówki. Wtedy pani kazała brać piłki od siatkówki i odbijać w parach, a ona patrzyła jak to robimy. Przez prawie wszystkie lata. Teraz, w gimnazjum jest minimalnie lepiej, ponieważ widać, że pani się stara, by każda lekcja była inna, ale nadal ciągle siatkówka. Żeby nie było lubię tą dyscyplinę sportu, ale ile można? Do zwymiotowania od tej powtarzalności? Myślę, że ten problem może nie dotyka wszystkich osób, ale na pewno wiele z was ma takich nauczycieli, którzy każą brać wam piłki i przez całą lekcję odbijać czy wrzucać do kosza. Już na taekwondo, gdzie koncentruje się głównie na walce jest wielka różnorodność. Rozgrzewka jest inna od drugiej, a z walki uczymy się różnych nowych technik. Dokładnie wymarzony W- F napiszę w innym poście o wyimaginowanej szkole, ale napiszę jej już jedną cechę - by każde zajęcia były niezapomniane.
Teraz poruszę kwestię, która mnie i mojego otoczenia nie dotyka, ale wiem, że też się zdarza. Kiedyś czytałam, że bardzo dużo osób nie chodzi na te lekcje, ponieważ ma kompleksy. W tej kwestii wiele nie doradzę, bo jak wspominałam mnie to nie dotyczy, a psychologiem jestem kiepskim, lecz mam prośbę do szyderców. Przestańcie się śmiać. Po co tracić czasu na pogaduchy o tuszy kolegi czy krzywych nogach dziewczyny? Tylko niszczycie samoocenę osoby, która wam nic nie zrobiła?